niedziela, 10 marca 2019

Megaloman Jezus biblijnych dysortografów

Wielu nie podziela poglądu, że Jezus na kartach Nowego Testamentu ukazany jest jako Bóg. Nie będę tej kwestii w tym miejscu roztrząsał, niemniej stanowisko takie niektórzy wyprowadzają z pewnych jego wypowiedzi, w których przede wszystkim wskazywał na Ojca niebieskiego, siebie zaś stawiał, w porównaniu z nim, w cieniu. Inni z kolei, chcąc podkreślić wielkość Jezusa  jak również Ojca i Ducha św., a nawet Marii  podkreślają to poprzez... ortografię.

Z umiarkowanym stopniem ujmowania w karby dużych liter zaimków odnoszących się do Jezusa w zwrotach nie bezpośrednich, lecz w partiach narracyjnych mamy do czynienia w bardzo popularnej protestanckiej Biblii warszawskiej. Kilka przykładów:
  • A On wziął owe pięć chlebów i dwie ryby (...) (Mk 6,41).
  • Ja chrzciłem was wodą, On zaś będzie chrzcił was Duchem Świętym (Mk 1,8).
  • A On mu odrzekł: Czemu pytasz mnie o to, co dobre? (Mt 19,17).
  • A On gromił je i nie pozwalał im mówić, bo one wiedziały, iż On jest Chrystusem (Łk 4,41).
  • Ale On mówił o świątyni ciała swego (J 2,21).
Biblia warszawska na szczęście nie jest w tej materii konsekwentna i dużą literą obdarowuje tylko niektóre tyczące Jezusa zaimki. Biblia Tysiąclecia jednak omalże nie bierze jeńców: posuwa się w inkryminowanym procederze jeszcze dalej, tęgo faszerując tekst zaimkami wielkoliterowymi dość otworzyć tekst na obojętnie której stronie dowolnej Ewangelii.

Kuriozum do kwadratu jest stosowanie dużej litery do zaimków w sytuacjach, gdy wypowiedź nie pochodzi od narratora, lecz pada z ust ludzi nieprzekonanych do mesjaństwa Jezusa albo przynajmniej tego nieświadomych, a nawet  tak, tak!  wyraźnie do Jezusa nastawionych wrogo:
  • Oni zaś rzekli do Niego: »Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, podobnie też uczniowie faryzeuszów; natomiast Twoi jedzą i piją«” (Łk 5,33 BT).
  • Jakże Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę o wodę? (J 4,9).
  • Znowu zapytał go arcykapłan, i rzekł mu: Czy Ty jesteś Chrystus, Syn Błogosławionego? (Mk 14,61).
  • Czemu On tak mówi? [On] bluźni (Mk 2,7 BT).
Nawet w wypowiedzi diabła obserwujemy absurdalny zapis dużymi literami:
  • „Dam Ci tę całą władzę i jej przepych, ponieważ mnie ona została powierzona i mogę ją dać, komu chcę. Jeśli więc oddasz mi hołd, wszystko będzie Twoje (Łk 4,6 Biblia paulistów).
Swoją drogą ciekawe, dlaczego dużą literą nie oddają zaimków w wypowiedziach szatana dotyczących własnej osoby (np. w Mt 4,9: „To wszystko dam ci, jeśli upadniesz i złożysz Mi pokłon). Nie brakowało mu przecież pychy, ego miał wprost niebotyczne: „Wstąpię na niebiosa, swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże i zasiądę na górze narad, na najdalszej północy. Wstąpię na szczyty obłoków, zrównam się z Najwyższym (Iz 14,13-14). Oczywiście, nikogo nie zachęcam do takiej praktyki, wskazuję tylko na pewien brak przemyślenia i konsekwencji w decyzjach ortograficznych przyjętych w polskich Bibliach.

Szczytem jednak wielkoliterowej obsesji są bodaj partie tekstu, w których Jezus mówi sam o sobie, a nadgorliwi redaktorzy kropią dużymi literami zaimki JaMnieMój itp. Swego czasu zżymał się na to zmarły niedawno Robert Stiller: Z tą groteskową dużą literą, jakby podkreślając czołobitność Jezusa wobec samego siebie (Pokaż język!, t. 1, Kraków 2012, s. 313). Tymczasem dużymi literami trzeba gospodarować w polszczyźnie oszczędnie, nie wolno ich trwonić lekką ręką. Z praktyką takiego niefrasobliwego marnotrawstwa mamy do czynienia nawet w Biblii warszawskiej, a cóż dopiero w nieprzejednanej Tysiąclatce:
  • Oto dlatego Ja posyłam do was proroków i mędrców, i uczonych w Piśmie (...) (Mt 23,34).
  • To i Ja wam nie powiem, jaką mocą to czynię (Mt 21,27).
  • Wszakże nie co Ja chcę, ale co Ty (Mk 14,36).
  • Jeżelibym Ja wydawał o sobie świadectwo, świadectwo moje nie byłoby wiarygodne (...) (J 5,31).
  • Nie powitałeś Mnie pocałunkiem (...). Głowy nie namaściłeś Mi oliwą (...) (Łk 7,45-46 BT).
  • Tak, Ja Nim jestem (Mt 26,64 BT) ― tu mamy urocze spiętrzenie aż dwóch takich zaimków.
Co za rozrzutność! W tekstach tak zapisanych Jeszua jawi się jako megaloman, pyszałek i egocentryk, podczas gdy opisany w Księdze Izajasza Sługa Jahwe miał się cechować m.in. daleko posuniętą pokorą. Pokory wszakże nie widać w tak cudacznych rozwiązaniach redaktorskich polskich tłumaczeń Pisma św., które swoim zapisem wręcz świadczą o nieskromnie wybujałym ego Człowieka z Nazaretu. Zresztą nawet wstawianie wielkoliterowych zaimków w tekstach dotyczących Ojca niebieskiego lub wychodzących z jego ust (poza wypowiedziami skierowanymi wprost do niego) też budzi pewien niesmak i zgrzyta. Jahwe  Ojciec, Syn czy Duch Święty  nie potrzebuje takiego wsparcia ortograficznego. O niezwykłych aktach stwórczych i odkupieńczych Boga oraz jego wspaniałym działaniu w życiu jednostek i narodów mówi całe mnóstwo wersetów. Mocy, wielkości i niepowtarzalności Boga nie trzeba podrasowywać wielkoliterowymi zaimkami: nie przydadzą mu one boskości ani nie przymnożą niepodrabialnych atrybutów.

Dziennikarze to kretyni? Zobacz słynne wpadki polskich dziennikarzy [WIDEO]  - Dziennikzachodni.pl
Polska jenzyk trudna jenzyk
Niektórym i tego nie wystarcza: wcielają do armii dużych liter nawet zaimki swój i sobie (dobrze, że bodaj się i siebie oszczędzono w tej brance). Zjawisko to szczęśliwie nie występuje, jak się zdaje, w przekładach Biblii, mamy z nim jednak do czynienia w religijnych tekstach pozabiblijnych. Rozpanoszona w pismach teologicznych i religijnych (także śpiewnikach, przy czym w przypadku  tych ostatnich nie mam na myśli apostrof, czyli bezpośrednich zwrotów do Boga) maniera wielkoliterowych zaimków jest szalenie trudna do wyplenienia z zachwaszczonego ogródka polszczyzny, skoro teolodzy i pisarze chrześcijańscy, w tym redaktorzy, szastają nimi na lewo i prawo, za wzorzec przyjmując rozwiązania zastosowane przede wszystkim w Piśmie św., a redaktorzy tego ostatniego biorą za wzór czytywane artykuły biblistów oraz teologów... i tak koło się zamyka.

Przypomina mi się doświadczenie z pracy zawodowej, gdy przetłumaczony fragment Bóg za pośrednictwem swego Ducha (...) redaktorzy i korektorzy  utytułowani teolodzy i poloniści zarażeni manią wielkich liter  zmienili mi (arbitralnie!) na rzekomo lepszą wersję Bóg za pośrednictwem Swego Ducha (...). Jerum pajtasz!...

Ponadto dużą literą ozdabia się niekiedy w przekładach Pisma św. słowo imię, gdy dotyczy Boga, co jest kolejnym eksponatem w polskim gabinecie biblijnych osobliwości.

Na tym nie koniec. Ta jedynie słuszna moda przenika do piśmiennictwa pozateologicznego, gdzie coraz więcej mamy takich dziwów. Zapewne niemały wpływ ma na to zjawisko angielszczyzna i tłumaczone z niej teksty, dlatego przypomnę, że His (gdy mowa o którejś z Osób Boskich) nie zawsze trzeba oddawać po polsku jako Jego. W przekładzie na polski zaimki można często pominąć, bo są one domyślne na podstawie kontekstu, a jeśli zaimka użyć należy, to wystarczą zwyczajne swój lub własny. Przecież gdy idzie o jedną i tę samą osobę, nie mówimy: Marcin wziął jego kapelusz, tylko: Marcin wziął swój kapelusz, a najczęściej po prostu: Marcin wziął kapelusz, jeżeli tylko kontekst nie podpowiada, aby w grę mógł wchodzić kapelusz kogo innego niż Marcina, a z takimi sytuacjami przecież, statystycznie rzecz biorąc, mamy do czynienia w tekstach i w życiu najczęściej.

Zjawisko przeniknęło do pism niereligijnych do tego stopnia, że już trudno sobie wyobrazić tekst, w którym by w odniesieniu do Boga zaimki pisano małymi literami. Krnąbrnym jednostkom jako ostateczną wyrocznię podsuwa się tryumfalnie pod nos książkę, skądinąd pomocną i wartościową, Pisownia słownictwa religijnego. Jakby zapominając o jednym: że taki czy inny zapis zależy od kontekstu, jak również od intencji piszącego, nie od sztywnej, ślepej reguły językoznawców. Dodatkowo mamy chociażby warianty Ewangelia i ewangelia (gdy mowa o naukach Jezusa, nie o księdze), a także Pismo Święte i Pismo święte”. Teolodzy jednak znają i forsują oczywiście tylko sztancę: Ewangelia i Pismo Święte. Przez takie stawianie sprawy ktoś jeszcze, w dobie tak modnych teorii spiskowych, gotów pomyśleć, że Rada Języka Polskiego to jakaś klika, która wymusza zapis wielkoliterowy na podstawie arbitralnych ustaleń (z ukłonem w stronę nie rozsądku, lecz teologicznej maniery), czemu niewolniczo poddają się redaktorzy i korektorzy, choćby piszący był ateuszem lub wierzącym świadomym doskonale kontekstu danego ustępu, narzucającego lub co najmniej dopuszczającego rozwiązanie inne niż oficjalne spod szyldu: Pewuenowcy & Bogomędrcy, Inc.

Dużą literę sugerowałbym zarezerwować, oprócz zapisu rozmów z Bogiem (czyli tzw. apostrof i inwokacji), do wypowiedzi tyczących się Boga pod warunkiem, że użycie litery małej byłoby dwuznaczne. Ale i wtedy niech takie rozwiązanie będzie przyjmowane tylko jako ostateczność, tj. kiedy nie można zdania sformułować inaczej (choć wprawny tłumacz i redaktor w większości przypadków nie powinien mieć z tym problemu) i zaimek małoliterowy byłby dwuznaczny, czyli nie wskazywałby jasno, czy odnosi się do Boga, czy też człowieka, anioła, bożka, przedmiotu czy zjawiska.

Wszystkie wspomniane wyżej grzechy znajdziemy także na kartach tak zachwalanej tu i ówdzie Biblii ekumenicznej:
  • Wtedy zawołasz i PAN odpowie, zawołasz o pomoc, a On powie: Oto jestem! (Iz 58,9).
  • Kim jest ten, który zaciemnia Mój zamiar słowami bezmyślnymi? Przepasz biodra jak mężczyzna, będę cię pytał, a ty Mi wyjaśnisz. Gdzie byłeś, gdy zakładałem fundamenty ziemi? Wyjaw Mi, jeśli posiadasz taką wiedzę (Hi 38,2-4).
  • Dzięki temu przestaną szemrać przeciwko Mnie i nie zginą (Lb 17,25).
  • Królowie ziemi powstają, a możni razem spiskują przeciw PANU i Jego Pomazańcowi. Mówią: Zerwijmy Ich więzy, odrzućmy od siebie Ich pęta (Ps 2,2-3).
  • Wzywaj Mnie, a Ja ci odpowiem i oznajmię ci rzeczy wielkie i niepojęte, których nie znasz. (...) Jeśli zdołacie zerwać Moje przymierze z dniem i Moje przymierze z nocą tak, by nie było ani dnia, ani nocy we właściwym czasie, to będzie także zerwane Moje przymierze z Dawidem, Moim sługą, tak by nie miał syna panującego na jego tronie, oraz z kapłanami-lewitami, Moimi sługami (Jr 33,3.20-21).
  • Tak samo urągali Mu i łotrzy, którzy razem z Nim byli ukrzyżowani (Mt 27,44).
  • Zobaczyli to faryzeusze i powiedzieli do Niego: Popatrz, Twoi uczniowie robią to, czego w szabat robić nie wolno (Mt 12,2).
  • Oni jednak jeszcze głośniej krzyczeli: Na krzyż z Nim (Mt 27,23).
  • Cały lud jednak zawołał: Krew Jego na nas i na nasze dzieci! (Mt 27,25).
  • Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz na twarz i złożysz mi hołd (Mt 4,9).
Interesująco pisał o tej manierze Michał Wojciechowski, którego wypowiedź pozwolę sobie przytoczyć in extenso (M. Wojciechowski, Słabe punkty polskiego tłumaczenia Ewangelii w Biblii Tysiąclecia, w: Biblica et Patristica Thoruniensia, nr 9, 2016, s. 155):
Najszkodliwsze jest jednak to, że zaimki, które odnoszą się do Osób Boskich, Jezusa jako człowieka i jego matki, pisane są w BT z dużej litery. Jest to jaskrawa sprzeczność z oryginałem, gdzie zaimki te są niesamodzielne i przeważnie nawet nieakcentowane. Dość często można  by je po prostu ominąć. Raczej czcij ojca i matkę niż czcij ojca swego i matkę swoją
Nadmiar dużych liter wcale nie nawiązuje do tradycji. Jest to koncepcja redaktorów BT, gdyż przekłady wcześniejsze ich nie nadużywały. Przeniesiono tę manierę z niektórych tekstów liturgicznych, wmawiając wszystkim, że taka powinna być norma. Tymczasem oddawanie czci Panu Jezusowi przez sztuczną ortografię wydaje się mocno powierzchowne. 
Dalsze przekłady poszły niestety za tym, choć zostawiając małą literę przy pierwszej osobie. W BT Jezus mówi jednak o sobie JaMnie  z dużej litery. Z dużej litery mówią też o nim przeciwnicy, co jest jaskrawym zafałszowaniem. Potem redaktorzy pism i książek religijnych zaczęli wymuszać również na autorach artykułów i książek nadużywanie dużych liter w tekstach naukowych i popularnych, przez co publikacje religijne bywają dość niestrawne dla nieprzyzwyczajonych do tej maniery. 
I jeszcze dwa słowa ze strony profesora (M. Wojciechowski, Najnowszy przekład biblijny, w: Collectanea Theologica, 75, 2005 nr 4):
Jak w Biblii Tysiąclecia przyjęto pisownię wszystkich zaimków odnoszących się do Boga i Jezusa. Jest to niestety ortografia wprowadzona sztucznie, wbrew dawniejszej tradycji (od czasów Wujka po Dąbrowskiego) (...). Niesłusznie uchodzi za normatywną. Masowy czytelnik nie jest nawykły do tekstów kościelnych i odbiera ją jako męczącą i dziwaczną (...). Przyjęte rozwiązanie nie wynika z wierności oryginałowi, lecz pewnej maniery, a szkodzi przystępności dla ogółu, która była ważnym celem przekładu.

© Paweł Jarosław Kamiński 2019

2 komentarze:

  1. czekamy czasów, kiedy wielkie (duże) litery nie będą potrzebne już nikomu i nigdzie. hebrajski się obchodzi bez nich, może i polski i angielski i nawet niemiecki. shift i caps lock zwolnią miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolałbym takich czasów nie doczekać. Mocno się do dużych liter przywiązałem. Nie przebolałbym straty.

      Usuń